To nie żartobliwa (humorous/playful) satyra (lampoon) w stylu gombrowiczowskiego Słowackiego, choć aluzja (allusion) jest oczywista. Barańczak to dla mnie postać ikoniczna (iconic figure), językowa doskonałość, polot (flair), kunszt (artistry) i precyzja (precision/accuracy). Chcę wyrazić uznanie dla (pay tribute to) jego mistrzowskiego rzemiosła, które zachwyciło (delighted) mnie, gdy po raz pierwszy natknęłam się na jego przekład (translation) znanej piosenki “Let’s Do It, Let’s Fall in Love” Cole’a Portera, wykonywanej przez tak wielu muzyków, w tym rzecz jasna Ellę Fitzgerald oraz Louisa Armstronga. Tłumaczenie jest tak figlarne (teasing), jowialne (jovial) i zawadiackie, że za każdym razem zadaję sobie pytanie, jak giętki (supple) język mieć trzeba, żeby wymyślić takie frazy. Już samo tłumaczenie tytułu jest tak nieoczywiste, a jednocześnie proste, jedyne słuszne: “Let’s do it” – „Leć w duet”. Rozwiązanie na zasadzie podobieństwa brzmienia (sound) wyrazów, z zachowaniem przesłania (message), a więc myśli autora. Genialny umysł (brilliant mind) który pierwszy na to wpadł. Odsyłam do całego tekstu piosenki, aby pozachwycać się bardziej. Poniżej fragment tłumaczenia:
Dlatego
skleć duet,
spleć w duet
twój i jej osobny piruet,
wzleć w duet
z dwu serc jak z twierdz.
U pszczółek,
jaskółek,
pustułek
szukaj prostych szczęścia formułek
o mocy
dwa mega – Herz.
Kunszt Barańczaka uwidacznia się zwłaszcza w przekładach poezji skomplikowanej treściowo, paradoksalnej oraz wyrafinowanej formalnie. Jest szczególnie wrażliwy na (sensitive to) efekty dźwiękowe – pamiętam, jak omawialiśmy na zajęciach literatury angielskiej wiersz (poem) Edgara Allana Poe „Kruk” (“The Raven”), w którym to powtarzające się na końcu strof (verses/strophes) “nevermore”, a więc dosłownie „nigdy więcej”, Barańczak oddał jako „kres i krach” – zachowując brzmienie przypominające krakaniu (cawing) kruka.
Wymyśla on nawet nowe formy literackie (literary genres), takie jak „fonet” – utwór pisany po polsku, ale w taki sposób, aby naśladować fonetykę języka obcego.
Limeryki (limericks) to kolejny dowód na niezwykłą kreatywność (creativity/inventiveness/ingenuity) Barańczaka okraszoną chirurgiczną precyzją (surgical precision) w doborze słów (choice of words) oraz rubasznym poczuciem humoru. (Tak zreszta nazywa się tom wierszy (poetry collection) Barańczaka, którego tytuł zdefiniował on następująco: „Chirurgia – jedyna / w medycynie dziedzina, / która leczy kalecząc, tnąc bezwzględnym ostrzem.”)
Absurdalny (ludicrous) limeryk Edwarda Leara w tłumaczeniu Barańczaka:
There was an old Man of Quebec
A beetle ran over his neck;
But he cried, ‘With a needle,
I’ll slay you, O beadle!’
That angry Old Man of Quebec
Pewien starszy mężczyzna z Quebecu
Zwrócił się do robaka: „Robeku!
Pełzniesz mi przez serwetę,
Lecz i tek wnet cię zgnietę!” –
Ta wymowa jest typowa w Quebecu
Inne ironiczne i błyskotliwe tłumaczenia to przekład dowcipnych refleksji Ogdena Nasha:
Candy
Is dandy;
But liquor
Is quicker.
Kawa
Się nadawa
Lecz gorzała
Szybciej działa.
In the world of mules
There are no rules.
W świecie mułłów
Nie ma regułłów.
To oczywiście niewielki przedsmak (foretaste) lingwistycznych pyszności. Ucztować (feast) można bez końca. Zainteresowanych anglofilów (Anglophiles) oraz amerykanofilów (Americanophiles) odsyłam do książek Barańczaka: „Fioletowa krowa. 333 najsławniejsze okazy angielskiej i amerykańskiej poezji niepoważnej od Williama Shakespeare’a do Johna Lennona. Antologia” oraz „Ocalone w tłumaczeniu: szkice o warsztacie tłumacza poezji z dodatkiem małej antologii przekładów-problemów”.
Rozbawił mnie ten tekst! Dzięki za wartościową treść. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba